U mnie na blogu tylko pozorna cisza, można by rzec cisza przed burzą, a burze u nas ostatnio są że ho ho! Na początek mała powtórka, bo nie miałam okazji zaprezentować Wam bluzki z pierwszego postu na ” „ludziu” czyli na mnie ! Więcej pisałam na ten temat tu: https://szyciemojedrugiezycie.wordpress.com/2013/05/16/tania-odziez/ A więc bluzka wygląda tak:

O odgrzewanych kotletach jeszcze będzie później, ale o nie, nie myślcie, ze porzucam krawiectwo dla gotowania..to mi chyba nie grozi .. 
Ciekawa jestem jak wygląda u was proces twórczy..Tzn. ile możecie czasu poświęcić dziennie , tygodniowo na szycie..Nie mówię o obmyślaniu kolejnych rzeczy do uszycia i chodzeniu po sklepach z materiałami..:-)
U mnie ze względu na dość nienormowany czas pracy na maszynę mogę pozwolić sobie jedynie późnym wieczorem, czy nawet w nocy..i to ze 2 – 3 godz i to nie dziennie oczywiście. Trochę mało więc jak już zasiadam do krojenia lub szycia robię na raz kilka sztuk odzieży na raz..Ostatnio właśnie kroiłam miętowy żakiet, białą sukienkę, bluzkę dla mamy, sukienkę dla koleżanki…to na jeden wieczór starczy…
Póki co ruszyłam białą sukienkę i bluzkę dla mamy. Sukienka wygląda tak:
W sumie prosta z bawełny z laykrą, ze starej Burdy, szyłam już ten model w wersji „zimowej” wiec nie musiałam robić nowej formy.

Obmyślam czym by ją tu ozdobić czy urozmaicić, bo bez dodatków wygląda trochę jak szpitalny uniform:-) ale latem bardzo lubię nosić się na biało:-) W zasadzie zostało jeszcze wszycie zamka i wykończenie pach i dekoltu.
Zdjęcia oczywiście robiłam na drugi dzień, bo te nocne są do bani..a marzy mi się zrobienie jakiegoś kursiku..
No i wracając do obiecanych kotletów to w trakcie przeszukiwań moich zasobów materiałowych natknęłam się na niedokończony żakiet z lnu w biało czarny zwierzęcy wzór !! Pomyślałam, że świetnie by pasował do białej letniej sukienki no i chyba po trzy letnim leżakowaniu żakiet doczeka się ukończenia:-)


Jak widzicie pracy nie zostało już wiele i mam nadzieję już niebawem pokazać się w całej okazałości!